AKTUALIZACJA Strona główna Encyklopedia rodzaju wampirzego Wampirza hierarchia Historia kainitów Tradycje Klany Sekty Dyscypliny Więzy krwi Wampir: Maskarada Podręcznik Ventrue Ważni kainici Zarząd Ventrue Teksty różne Konwenty Plotki Sesje Muzyka Twórczość Galeria Opowiadania Wirtualna Biblioteka O mnie Download Księga Gości Ankieta Linki Podziękowania Forum Conclave- chat Blog Ventrue1






Z odmetów swiadomosci i wlasnego ja...





- Victoria... Victoria my Childe...

Księżna poruszyła się nieznacznie. W uszach zaczął je brzęczeć czyjś glos. Właściwie nie tyle może brzęczeć, co stopniowo pojawiać się i przybierać na sile. Jego dźwięk był czymś pośrednim między uderzeniami fal o brzeg a szelestem świeżych liści na drzewie. Był dyskretny i delikatny, ale niemożliwy do zignorowania. Powoli wwiercał się w umysł powodując dziwny, nieokreślony niepokój, ale także zainteresowanie.

- Obudź się moje Dziecko.. Potrzebuje Cię...

Vic przewróciła się na drugi bok i zaczęła niespokojnie wiercić, tym samym mnąc satynową pościel.
Spała sama więc nikt nie mógł tego zauważyć ani jej obudzić. Ostatnio zawsze była sama- za dnia i w nocy również.

- Victoria.. Vic musisz mnie odnaleźć i uwolnić. Nie mogę tu dłużej pozostać. Mam misje do wypełnienia a ty wraz ze mną.

Kainitka była już na tyle przytomna iż zauważyła, że naprawdę słyszy ten głos. Był znajomy, ale nie mogła sobie za nic przypomnieć do kogo należał. Niepokoił ją jednak potężnie, gdyż podświadomie wiedziała od kogo pochodzi.

- Już czas bym odzyskał wolność Vi, a ty mi w tym pomożesz. Nie mamy czasu moja słodka uczennico. ON jest coraz bliżej i wie o nas więcej niż wiedział wtedy. Jesteś w niebezpieczeństwie Córko. Nie pokonasz go sama. Zbudź się, wydostań mnie i stań u mego boku w ostatecznej walce. Victorio.. Głowo Tremere Antitribu i Domu Goratrix...

Zerwała się z krzykiem szeroko otwierając oczy, cała zlana krwawym potem. Jej sypialnia pozostawała nadal cicha i pusta za wyjątkiem uchylonego okna, przez szparę którego na podłogę sączyła się wąska smużka światła dziennego, a firanka delikatnie powiewała na wietrze.
Księżna była pewna ze wszystko pozamykała i zasunęła metalowe, elektronicznie sterowane rolety. Teraz jednak okazało się, że okno jest otwarte, a przecież do pokoju nikt nie wchodził, by mógł podciągnąć żaluzję i je uchylić. Sypialnia była zamknięta na klucz i podwójnie zabezpieczona- mechanicznie i taumaturgicznie. Nie było możliwości by ot tak do niej wkroczyć. Przeraziło ją to nie na żarty.
Wprawdzie wpadające promienie nie mogły jej zrobić krzywdy, bo padały z dala od łoża, to jednak fakt, że cos albo ktoś było wstanie ominąć zabezpieczenia Elizjum i zaingerować w jego strukturę bardzo mocno ją niepokoiło. To nie było normalne. To nie była powszechna wiedza i umiejętności. Tego nie uczyli nawet Tremere czy Assamitów. Nawet Luther Black nie umiałby wejść do jej pokoju. Tylko jedna osoba mogła sobie pozwolić na cos takiego i tylko jedna osoba mogła znać obejścia systemów zabezpieczeń tu położonych, gdyż duża ich część była jej pomysłem.

Nagle ją oświeciło i skojarzyła czyj głos mówił do niej we śnie i pilnie wzywał do siebie.
Po plecach przeszedł jej zimny dreszcz, otrzepało nią, po czym ciężko opadła ze zmęczenia na łoże.

Teraz już wiedziała co się dzieje i co może się wydarzyć w przyszłości. Gorzej- co się wydarzy z całą pewnością jeśli zawczasu nie podejmie odpowiednich kroków zapobiegawczych.
To nie mógł być tylko zwykły sen, był zbyt realny, zbyt namacalny, zbyt wyraźny.

King, czyli Pasożyt- największy wróg linii krwi Nocturno a zarazem jej samej- powrócił by ją nękać w tym świecie, jednocześnie podejmując próbę zdobycia tego, czego nie udało mu się posiąść poprzednim razem, gdy walczyli w jego umbralnej dziedzinie. Wtedy dzięki poświęceniu Tremera oraz ścisłej współpracy między innymi ze Snake’m, Gabriellem i Polonią udało im się pokrzyżować plany Władcy. Niestety, nikt nawet nie liczył na to, że to będzie koniec; wszyscy spodziewali się, że on wcześniej czy później, w tej czy innej postaci- powróci.

Wraz z nim powrócił tez ktoś, kogo znała wieki, a kto zawsze miał do niej specyficzny, nieokreślony stosunek chwilami graniczący z obsesją. Ktoś, kto teraz teoretycznie powinien znajdować się daleko poza czasem i przestrzenią. Ktoś, kogo vitae nosi w sobie od kilku dobrych miesięcy, a które daje jej tak ogromną potęgę, jednocześnie zmuszając do walki z tymi, którzy chcieliby jej zagrozić. Ktoś, kogo od wieków kochała i nienawidziła jednocześnie. Jej Opiekun, jej Nauczyciel, jej ...

GORATRIX. Cdn...