|
AKTUALIZACJA
Strona główna
Encyklopedia rodzaju wampirzego
Wampirza hierarchia
Historia kainitów
Tradycje
Klany
Sekty
Dyscypliny
Więzy krwi
Wampir: Maskarada
Podręcznik Ventrue
Ważni kainici
Zarząd Ventrue
Teksty różne
Konwenty
Plotki
Sesje
Muzyka
Twórczość
Galeria
Opowiadania
Wirtualna Biblioteka
O mnie
Download
Księga Gości
Ankieta
Linki
Podziękowania
Forum
Conclave- chat
Blog Ventrue1
Krakon 2005- oficjalnie
Pomimo wcześniejszego zamiaru wrzucenia dużej, szczegółowej relacji zawierającej rozszerzony opis punktów programu i spraw poruszanych na Krakonie 2005- ostatecznie daje tutaj TO- wersje "oficjalną", skróconą o dobre kilka kartek subiektywnego spojrzenia na to co było i własne ciekawe akcje.
To wersja dobra dla osób, które chcą pokrótce wiedzieć co, gdzie i jak, nie zagłębiając się w szczegóły i zwariowane wyczyny konwentowiczów.
Można uznać, że to "pigułka" tego, czym był Krakon- zawierająca najważniejsze opisy, opinie i problemy- ale mimo wszystko sucha i bezosobowa.
Chociaż może nie do końca.....
W WOLNJEJ CHWILI SKOŃCZE JEDNAK WERSJE PRYWATNA TEGO SAMEGO, O CZYM TU PISZE "FACHOWO". WTEDY POJAWI SIĘ TUTAJ TAKŻE ONA
******
Opinię o tegorocznym Krakonie 2005 słyszałam w ciągu tygodnia od jego zakończenia najróżniejsze. W większości- dość negatywne, choć osobiście nie do końca to rozumie.
Poniżej jednak postaram się napisać, co mi się tam podobało, co nie i ustosunkuje się do zarzutów innych konwentowiczów pod adresem organizatorów.
WEJSCIE
Osobiście z tym nie miałam najmniejszego problemu. Stawiłam się na miejscu po 16.00 - jakieś 10 minut. Kolejek do akredytacji dla płacących na miejscu nie było- co innego dla tych, którzy mieli przedpłaty. Tu trzeba było chwilkę postać, ale tez narzekać nie można.
Plusem organizatorów był fakt, ze na konwent wpuszczano już od 13.
Akredytacja w moim przypadku wywiązała się rzetelnie ze swoich obowiązków, choć jak zapoznałam się z opiniami kilku osób- różnie to bywało. Mnie sprawdzono dowód, musiałam się podpisać, dali identyfikator, program i karty.
Czyli wszystko w najlepszym porządku.
WEJŚCIÓWKI (vide. Identyfikatory)
Wejściówki ładne i kolorowe- laminowane nawet- niestety nie nadające się do normalnego podpisania. W tym celu wymagany był marker, a i tak słabo było wtedy widać.
Oczywiście na dole sprawdzali- nie zawsze wprawdzie, szczególnie jeśli ktoś im się kilka razy przewinął, ale ogółem obowiązków tez nie zaniedbali. Trudno wymagać, by sprawdzali każdego i za każdym razem jak idzie.
Tak samo nie rozumie zarzutów pod adresem, że nikt nie kontrolował sal- sama kilka razy (a nieczęsto tam bywałam) miałam kontrolę na sali. Wprawdzie bardziej chodziło o porządek i alkohol- by nie pić, lub jeśli już to pić kulturalnie- ale naloty były i mam na to świadków.
Bez wejściówki można było zostać złapanym niestety. Inna sprawa, ze ludzie wychodzący na noc, w powodu braku choćby głupich podpisów, mogli swój identyfikatora dać komuś innemu, co oczywiście było praktykowane.
Ale czy jedna noc to aż tak dużo?? :P
Rano i tak musiał oddać, bo znajdował się prawowity właściciel.
Niestety- wejściówki są tak nieprzemyślanie robione, ze gdyby ktoś nawet chciał wejść na 1 dzień (bo tylko tyle może) i skorzystać z pełni atrakcji, to za nic nie ma jak załapać się na Larpa, czyli właściwie jedną z najbardziej pożądanych rzeczy na konwencie..
Wejściówki obowiązują bowiem od ok. 8.00 do 22.00.Więc albo pełna akredytacja, albo pożegnanie z Larpem.
Legalnie.
Nic więc dziwnego, że każdy kombinuje jak może.
Wiem, to nieprzepisowe, ale ja do tych ludzi nic nie mam. Skoro system nie pomyślał, to trzeba go obejść.
SALE I TOALETY
Także tu nie było żadnych problemów.
Sal sypialnianych było dużo, całe 2 pietra były do dyspozycji. Czasem inne kąty również.
Miejsce na sali w czwartek dało się znaleźć, w piątek- ze względu na ilość konwentowiczów- już gorzej.
Ale wtedy zajmowano szatnie i korytarze.
SPRZĄTANE korytarze.
Trzeba przyznać organizatorom, że ze sprawy utrzymania czystości wywiązywali się doskonale.
Sprzątaczki całymi dniami były w szkole i robiły, co do nich należy; co kilka godzin zmieniano worki na śmieci a i na korytarzach/stołach ciężko było znaleźć jakikolwiek brud.
Toalety, być może niezbyt pięknie kafelkowane, również były czyste. Papieru czasem brakowało, ale to się zdarza.
Nigdzie jednak nie było walających się śmieci czy odpadków.
Jedzenie robiono w odpowiednich warunkach.
Za porządek dałabym 9/10.
PRELEKCJE
Oooo tu orgowie mieli się czym pochwalić.
Prelekcji było w bród i na naprawdę ciekawe, zróżnicowane tematy. Mało z nich wypadało.
Ja osobiście byłam na 7 bodajże, co dla mnie jest istnym wyczynem, kiedy na konwentach takich jak Imladris nie dotarłam nigdzie.
W maleńkim skrócie były to:
Jak rozpoznać egipskich Bogów z dużej odległości- pierwsza moja prelekcja i jak najbardziej udana.
Wprawdzie były problemy ze zbyt późno doniesionym sprzętem komputerowym i rzutnikiem, ale na całości to nie zaważyło. Prowadząca, czyli Dorota Guttfeld potrafiła na tyle ciekawie i zabawnie opowiadać o podjętym temacie, że wrażenia można było wynieść jak najbardziej pozytywne. Wszelkiego rodzaju zdjęcia i materiały papierowe tylko poprawiły jej wizerunek. Jeśli jeszcze kiedyś miałbym okazję pójść na jej prelekcję- poszłabym w ciemno.
ASG i Larp- Prelekcja prowadzona przez Bartka "Sonego" Sienkiewicza również zaliczyła się do udanych.
Gdyby ktoś nie wiedział, ASG, czyli Air Soft Gun, to jest to nic innego, jak.. pistolety na kulki !!! Tak, takie jakimi chłopcy gonią się na podwórku... Chociaż, tak po prawdzie- w naszym wypadku już droższe i bardziej profesjonalne.
Na prelekcji dowiedzieliśmy się co to jest w ogóle ASG, czym to się je, ile kosztuje, gdzie kupić a ponadto co z tym fantem później zrobić. A także jak włączyć elementy ASG do Larpa, bądź jak stworzyć Larpa typowo ASGkowego. Ten temat związał się bezpośrednio już z kolejną prelekcją, a mianowicie...
Zabawy z Teutatesem- ASG vs RPG- prelekcja ta, podobnie jak poprzednia, trzymała określony wcześniej poziom.
Stała się bezpośrednio rozwinięciem tematu poruszonego już przez Sonego, a także uzupełnieniem go. Tutaj objaśniono nam, dlaczego ubrana w mundur dziewczyna kupuje 4 paczki kondomów i na co karabinkowi ASG prezerwatywa na bagnach...
A na poważnie przybliżono nam sprawę Woodkonów- czyli konwentów ASG i związanych z nim atrakcji. Ponadto tez mieliśmy okazję porównać graczy RPG a ASGkomanów. Różnice nie są duże, a połączenie jak najbardziej możliwe.
Bardzo dobrze się stało, że organizatorzy zrobili te prelekcje jedna po drugiej..
Demony Japonii- prelekcja niestety niezbyt udana. Niby 3 młode autorki przedstawiły całkiem sporo materiału, acz w większości był on czytany z kartki. Brakowało mu tez znanego z innych prelekcji polotu. Na plus dziewczyn przemawia jednak fakt, że w celu zilustrowania opisywanych stworzeń przygotowały ich portrety (drukowane).
Jeśli była to ich pierwsza pogadanka, to jeszcze źle nie jest, pewnie się wyrobią. Ale jeśli to już którąś z kolei- to nie polecam szczególnie. Ogółem najsłabsze wystąpienie na jakim byłam.
Wojna, oblężenia i broń oblężnicza na starożytnym dalekim wschodzie.- prelekcja autorstwa Marka Boryczko uplasowała się u mnie na średniej pozycji. Prowadzący opisał całkiem sporo różnych, dziwnych machin (np. ogromne kusze) acz zdarzało się, ze nie do końca był w stanie wyjaśnij jak co działa. Właściwie mu się nie dziwie.
Ogólnie prelekcja dobra, warto zajrzeć.
Modelowy proces czarownicy- czyli prelekcja o tym, kogo, gdzie, kiedy i za co sądzono. Do tego na poprawę humoru kilka sposobów "wyciągania informacji" (czyt. Tortur) oraz inszych ciekawych czynności jakim poddawane były kobiety posądzone o czary. Mieszanka zaiste wybuchowa, a co wazniejsze odpowiednio podana Artura Drzewieckiego.
Dodatkowe plus- kiedy skończył prelekcje 10 minut przed czasem prowadzący powiedział otwarcie, że to wszystko co przygotował i jesteśmy wolni, a nie próbował na silę wciskać innych wątków. Brawa dla niego.
Koty w starożytnym Egipcie- bardzo interesujący wykład poprowadzony przez Adama "Wolviego" Wieczorka. Historia traktowania kotów od starożytności do dziś, gatunki kotów i ich rola. Wszystko, co tylko o tych czworonogach za czasów dawnego Egiptu chcielibyśmy wiedzieć.
LARPY:
Tutaj również wybór był ogromny.
Na całą imprezę przewidziane zostało zaplanowane aż 8 tego typu zabaw.
Co najważniejsze- LARPy dotyczyły wielu systemów lub były wręcz bezsystemowe (Larp Antyterrorystyczny, Anty Antygona, Mroczna tajemnica Marii Heleny Rosario Fuentes) pozwalając pobawić się również osobom, które nie miały styczności z typowymi RPGami bądź nie znały tych akurat przedstawianych.
Osobiście brałam udział tylko w jednym z nich- "Przebudzenie" osadzone w realiach Maga Wstąpienie- i tylko na jego temat mogę się wypowiedzieć.
Larp, prowadzony przez Jacka "Yacę" Michalczyka i Wiolę "Phiona" Suskę zaliczam do jak najbardziej udanych. Wspólny cel na swój sposób został osiągnięty i nawet niespodziewane wkroczenie na koniec kilku nie do końca spokojnych osób nie mogło nam popsuć zabawy.
Strojom także nie można było nic zarzucić. Urzekł mnie osobiście strój Kultysty Ekstazy. Skąd chłopak w lutym wziął krótkie spodenki i koszulkę- ja nie wiem. Ale brawa dla niego.
Z tego co mi wiadomo równie dobrze wypadł Lapr Dragonlance prowadzony przez Arcmage i Nivelisa. Wprawdzie nie byłam na całości, ale już podczas tych kilku chwil robienia tam zdjęć można było poczuć klimat. Uczestnicy później sobie całość chwalili.
Tak więc panel Larpowy przemawia na plus Krakonu.
PRYSZNICE
Prysznice jak najbardziej były, z tego co wiem jak to zwykle na konwentach- z zimną wodą, ale liczy się sam fakt. Krakon to duża ilość pryszniców. To się chwali.
JEDZENIE
Ciepłe, tanie i dobre. Na dodatek na miejscu i praktycznie przez cały dzień do dość późnych godzin wieczornych. Czyli aby cos zjeść, niekoniecznie trzeba było wychodzić. Miły akcent.
No i aż 2 punkty jedzonkowe- czyli można uniknąć kolejek.
ALKOHOL
To prawda, na Krakonie alkohol był i nikt się z tym nie krył.
Chociaż akurat Orgów pijanych nie widziałam, co innego wstawioną obsługę.
Osobiście jednak żadnych nieprzyjemności na tym polu nie miałam, mimo, że ponoć bywały.
Jedyne co to grupa nie do końca trzeźwych osób wpadła nam na Larpa i coś zaczęli się kogoś czepiać, ale tutaj wystarczyła zwykła ludzka uprzejmość. Poprosiliśmy, by nie robili scen i wyszli, to się pogodzili i skończyła się cała heca.
Tak więc opanować sytuację dało się jak najbardziej.
Trzeba było umieć podejść po prostu.
GAMESROOM (tekst autorstwa Haxa- vide Szyszka)
Przed konwentem obiecywano, że w Games Roomie będzie wiele gier, hitów i nowości, że dla nikogo niczego nie braknie i będzie można się świetnie bawić. Jak było na prawdę? Rzeczywistość pokryła się z tym co mówiono w stu procentach.
Games Room był jedną (jeśli nie jedyną) z najlepszych atrakcji konwentu! Faktycznie gier i zabawy było co nie miara. W "szczytowych" godzinach, czyli około 17-stej czy 18-stej nie było nawet mowy o krześle na świetlicy, w której znajdował się Games Room, co dopiero o miejscu do grania. Ludzie ściskali się koło siebie, plansze do gry wystawały poza stoły, trudno było się obrócić a najmniejszy moment nieuwagi powodował, że wszystko leżało na ziemi. Czy wadą jest brak miejsc, czy zaletą taka popularność? Odpowiedzcie sobie sami. W każdym bądź razie atmosfera była naprawdę dobra.
Na pochwałę zasługuje również ekipa prowadząca Games Room. Choć było to tylko parę osób całkiem dobrze sobie radzili. Nie było żadnych problemów z wypożyczeniem jakieś gry, czy objaśnieniem zasad.
W sali gier można było również zagrać w Labirynt Czarnoksiężnika, nową planszowkę, która ledwo co wyszła spod kowadła Kuźni Gier i właśnie na Krakonie 2005 miała swoją premierę. Osobiście nie miałem okazji zagrać w tą grę, jednak nie o tym miał traktować ten tekst.
Games Room - Krakon 2005 to nie tylko planszowe gry strategiczne. To również wszelkiego rodzaju karcianki - Troja, Brawl, Light Speed i inne. Te gry również były w ciągłym użyciu i cieszyły się niezłym powodzeniem.
Jedynym chyba minusem Krakonowego Games Roomu była... wczesna pora jego zamknięcia. Niestety, zabawę trzeba było skończyć w okolicach godziny 22-ej. Fakt, faktem, że była możliwość wypożyczenia gier na noc, jednak gorzej było z miejscem. Niektórzy uczestnicy bądź co bądź
znaleźli jakiś stół by pograć w Jengę, gorzej było z wielkimi planszówkami, które na trzech takich stołach się nie mieściły.
Na zakończenie chciałbym powiedzieć tylko tyle - jeżeli za rok ma być taki sam Games Room, jadę na Krakona bez zastanowienia.
KONKURSY
O przebiegu i zwycięzcach nic nie powiem, bo omijałam ten punkt programu szerokim łukiem, acz godnym zauważenia faktem były nagrody, a raczej sposób ich.. wybierania???
Otóż w tym toku organizatorzy zdecydowali się nagradzać ludzi OBOLAMI, za równowartość których można było w składzie samemu wybrać sobie nagrodę. Miało to zapobiec sytuacji, w której zwycięzca z nagrody byłby niezadowolony. Pomysł naprawdę dobry i godny polecenia. Ludziom też się podobał.
PODSUMOWANIE
Tak, już chyba wszelkie dostępne tematy związane z Krakonem 2005 wyczerpałam.
Czas więc napisać kilka słów od siebie, jak ja oceniam całą imprezę.
Zacznę może tak:
Do ostatniej chwili miałam wielkie wątpliwości, czy na Krakon jechać.
Po tym jak wypadli znajomi, jakoś ta wizja mi się nie uśmiechała. Spodziewałam się nudnego konwentu, a tutaj..
Musze uznać Krakon 2005 za najsympatyczniejszy chyba konwent na jakim byłam. Dużo znajomych i dobry program- to jego zalety. Właściwie, to konwent na którym najlepiej się pobawiłam i pojawiłam na największej ilości prelekcji. Teraz, pomimo tych kilku niedogodności jakie można było na ów imprezie zauważyć, całość wspominam jak najbardziej pozytywnie.
Nie można nie wspominać mile czegoś, gdzie trzeba się był zastanawiać, na którą prelekcję iść, kiedy o jednej godzinie odbywały się 2-3 naprawdę dobre...
Żeby tak jeszcze znajomi mogli się pojawiać na skinienie ręki wtedy, kiedy akurat masz wolną godzinkę w planach, a nie musisz innych prelekcji opuszczać...
Ale ponoć nie można mieć wszystkiego.
Na przyszłoroczny Krakon wybieram się już teraz.
Oliwia "Ventrue1" Starczewska,
aka.Victoria Esche,
Księżna powiatu będzińskiego
Zdjęcia z konwentu dostępne są
TUTAJ
|
|