AKTUALIZACJA Strona główna Encyklopedia rodzaju wampirzego Wampirza hierarchia Historia kainitów Tradycje Klany Sekty Dyscypliny Więzy krwi Wampir: Maskarada Podręcznik Ventrue Ważni kainici Zarząd Ventrue Teksty różne Konwenty Plotki Sesje Muzyka Twórczość Galeria Opowiadania Wirtualna Biblioteka O mnie Download Księga Gości Ankieta Linki Podziękowania Forum Conclave- chat Blog Ventrue1



Andarion DuLetain


Andarion du Letain

Urodziłem się w Monako, jestem, a raczej byłem synem Francica du Letain i Margarity de Vein. Mój ojciec był właścicielem dużej firmy, pominę tu jej nazwę. Miałem ją przejąć po ojcu, ale po matce odziedziczyłem niespokojny i silny charakter. Nie mogłem pozwolić by mój ojciec rządził moim życiem. W 1939 uciekłem z domu rodzinnego. Wstąpiłem do wojska francuskiego, mam spore przeszkolenie wojskowe, brałem udział w wielu konfliktach. Co dziwne, mimo że nienawidzę wojen to spodobała mi się sama walka. Mam słabość do broni. Po wojnie spotkałem się z niejakim Evenrem Bertandem, to był naprawdę świetny żołnierz, najemnik. Wiele mnie nauczył dzięki niemu zostałem tym kim teraz jestem. Wcześniej przed wojną sporo się uczyłem na temat mechaniki i inżynierii, stąd moje talenty w montażu nowego sprzętu i modernizacji starego.
Tamten wieczór pamiętam jak żaden inny. To było w ziemie, zaraz po bożym narodzeniu w 1948. Wtedy spotkałem ją. To naprawdę piękna kobieta, wydawała się mocno zagubiona. Niestety, pomimo mojego zawodu mam jednak miękkie serce wiec zabrałem ją do siebie, pomogłem się oswoić z tym co ją otacza. Dziwne wydawało mi się że śpi w dzień, ale nie pytałem o to. Ja w sumie niemal każdą akcje wykonywałem w nocy, to nas łączyło nie lubiliśmy promieni słonecznych. Ja z racji zawodu jej powodów nie znałem, do czasu.
W styczniu bodaj piętnastego powiedziała mi kim jest. Wiele w życiu widziałem, w wiele rzeczy ludzie by nie uwierzyli, ale to przekraczało moje najśmielsze przypuszczenia. Z początku się jej przestraszyłem, ale bardzo szybko i z tym się oswoiłem. Zależało mi na niej, nie chciałem je stracić przez jakiś irracjonalny strach przed nieznanym. Kilka dni później przeistoczyła mnie. Wzdrygam się na te wspomnienia, to była najgorsza noc w moim życiu, a jednak chyba najwspanialsza, otrzymałem dar jakiego można mi pozazdrościć, a jednocześnie zostałem obłożony straszną klątwą, która wbiła straszliwy cierń w moje serce. Jednak nie żałuje zależało mi na niej do tego stopni że nawet przekleństwo Kaina nie przyćmiło mi tego że mi na niej zależało.
Parę dni później wyjechała do Stanów szukać Ojca. Już wcześniej tłumaczyła mi że przed mym Przeistoczeniem była więźniem Sabatu i ledwo udało jej się uciec i że Sabat nadal ją szuka; a pomimo wszystkiego i tak wyjechała. Nienawidzę Sabatu nie tylko z powodu mojej Matki. To zwierzęta, lepsi od nich są nawet Lupini, wiem co mówię miałem z paroma do czynienia. Sabatnicy mówią o wolności, głupcy, a sami się zniewalają. To istoty stadne ciężko je w ogóle nazwać dziećmi Kaina. Zero jakiegokolwiek indywidualizmu pełne posłuszeństwo dla prowodyra stada. W tym są całkiem podobni to innego klanu- do Tremere.
Przez bardzo długi czas, przeszło pół wieku nie widziałem Matki, nie zmieniłem tez swojego sposobu życia. Nadal działałem jako najemnik, a dzięki temu kim się stałem, jeszcze lepiej sobie radziłem z przeciwnościami losu.
Przez ponad 50 lat tęskniłem za Matką, ale nie wiedziałem gdzie ona jest. W końcu około roku 2003 przeniosłem się do Polski bo coś mi mówiło że tam mogę znaleźć Matkę. Ku mej radości po jakimś czasie ona tez przyjechała do Polski i odnalazła mnie. Potem przedstawiła mnie swemu Ojcu Gabriellowi, a ja mając dość przekorny charakter doszedłem do wniosku że będę go nazywał dziadkiem. Nie zbyt go to ucieszyło, czasem prowadzimy na ten temat dyskusje. Jednak te dyskusje nie mają nic wspólnego z tym słowem, no może po za "Stój", " Mam cię", " Nie dam się". Cóż, ale i tak lubię swojego Dziadka. Po za tym łączy nas troska o Victorię, jego córkę, a moją Matkę. Póki jej nic nie grozi możemy się gryźć, ale gdy coś zagraża Victori to mimo wszystko lepiej nam nie wchodzić w drogę.

Imię: Andarion du Letain
Gracz: Andarion/Hubert
Klan: Ventrue
Natura: Opiekun
Postawa: Samotnik
Pokolenie: 7
Ojciec: Victoria Esche
Przemieniony: 21.01.1949
Data Urodzenia: 01.12.1920
Wiek: 29

Atrybuty:
Fizyczne: Siła 3, Zręczność 3, Wytrzymałość 3
Społeczne: Charyzma 3, Oddziaływanie 2, Wygląd 3
Mentalne: Percepcja 3, Inteligencja 4, Spryt 3

Zdolności:
Talenty: Aktorstwo 2, Czujność 2, Wysportowanie 2, Uniki 2, Empatia 2, Bójka 4
Umiejętnosci:Prowadzenie 2, Etykieta 2, Broń palna 3, Walka wręcz 5, Naprawy 2
Wiedza: Lingwistyka 2, Informatyka 2, Medycyna 1

Atuty:
Dyscypliny: Nadwrażliwość 2, Transformacja 2, Akceleracja 2, Prezencja 3, Dominacja 1
Cechy pozycji: Pokolenie 6, Mienie 4, Znajomości 2
Cechy charakteru: Sumienie 3, Samokontrola 4, Odwaga 5
Człowieczeństwo: 9
Siła woli: 7
Poziom krwi: 20

WADY
Nienawiść (Sabat)
Wróg (Sabat)

ZALETY
Normalne jedzenie
Niewinny wygląd
Niezwiązywalny


Andarion du Letain